Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pachołkowie wszyscy stali niemi. Do starszego z nich przypadł Marszałek bijąc go w plecy.
— Zaraz mi spełnić rozkaz pański! Słyszycie —
Oprawca zżymnął ramionami, bo choć nieraz spełniał podobne rozkazy, Petrka się dotknąć nie śmiał. Szanował go. — Mruknął ponuro.
— Nieumiem.
— Który z was? wołał Dobek.
Nie wystąpił żaden. Dobek z gniewu jak wściekły się rzucał tłukąc tych co pobliżu stali. —
— A nuże, psy paskudne!
Jak sobaki was powywieszać każę. — Do czegożeście się zdali, nicponie!
Wtém ponad ziemią, w wązkiém okienku, ukazała się z za kraty głowa kudłata.
Był to bratobójca Jarmucha.
Z gardła dobył mu się głos chrypliwy, niezrozumiały. — Wszyscy spojrzeli na tę poczwarę dobywającą się jak z pod ziemi.
Jarmucha mrugał oczyma i trząsł się. — Głosu z piersi zmęczonych dobyć nie mógł. Po chwili dopiero zaczął wołać krzykliwie.
— Ja! ja!!
Dobek wpatrywał się w niego, oprawcy mierzyli pogardliwym wzrokiem — Jarmucha nalegał coraz głośniéj.
— Ja! ja! panku! ja!
Niemiec zakrzyczał.
— Co za licho? kto on?