Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niami zaprawném i innemi napojami i jadłem wytworném a obfitém. Sam najczęściéj pił kwas lub wodę i jadł z solą chléb czarny.
Nieraz śmiała się z niego, ramionami ruszając, żona, dziwili mu się ludzie; nie rozprawiał o tém z niemi, lecz obyczaju starego nie zmieniał.
Na dobre mu to wyszło teraz, gdy stróż dzban z wodą i chleb tylko zaschły przed nim stawił. Nie poskarżył się, nie jęknął — modlił się.
Śmierć tylekroć miał przed oczyma, że się jéj teraz wcale nie lękał. — Spodziewał się że mu w ostatniéj godzinie księdza nie odmówią, tego jedynie pragnął, o tém myślał.
Czasem, wspomniawszy syna ukochanego, córkę pieszczotkę, żonę co się nieszczęścia znosić nie uczyła, zaciskał usta, gryzł wargi i było mu na sercu, jakby je kto nożem krajał. Modlił się naówczas, przypominał jak Chrystus Bóg cierpiał w pochodzie krzyżowym, jako bolał na krzyżu, jak znosił urągowiska, plwanie, biczowanie i ostatnie męczarnie, wyrachowane z barbarzyństwem na to, aby jak najdłużéj trwały — i myślał: Czémże boleść ludzka przy boleściach tego co cierpiał za nas dobrowolnie? I lżéj mu się stawało jakby kto z ramion jego ujął brzemienia. Leżał tak całe dnie, noce, mało wiedząc kiedy noc była a kiedy dzień.
W więzieniu tém nic słychać nie było, ani gwaru dnia, ani nocnéj ciszy, przebiegła mysz