Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o wszystkiém inném zapomniał! — dodał Jaksa głowę spuszczając.
Książe Henryk zapłonił się, był bowiem pacholęciem prawie jeszcze, przez matkę w wielkiéj obyczajów surowości chowaném, a niewiasty imienia sromał się wyrzec — tu mu zaś sprawa przypadała, na którą radzić nie umiał.
Samo owo przywiązanie do dziewczęcia wydawało mu się niemal grzeszném; a na swata cale powołanym się nie czuł.
— Jakso mój — odezwał się po chwili — każesz mi się jąć takiéj rzeczy, do któréj się ja wcale nie zdałem. Dla was téż żony sobie szukać bodaj zawczasu, tém bardziéj, jeżeli w tém woli matki nie ma... I mnie się żonaty rycersko wysługiwać nie zechcesz, a jam sobie z was wielką pociechę tuszył.
Jaksa niewiedząc co powiedzieć, złożył ożenienie na matkę, że w tém wola jéj była. Nie skłamał téż, bo go żonatym mieć chciała, ale nie z Petrkówną.
— Jeżeli tak, matce zawsze posłusznym być trzeba — rzekł pobożny Henryk — nie mówię już nic, tylko mi żal, że wy ze mną nie pójdziecie, gdy Bóg da, za morze pociągnę, Saracenów wojować.
— Pójdę z miłością waszą, choć za morze — odparł Jaksa — żonę doma przy matce zostawiwszy — ja téż na pogan wielkie pragnienie mam.