Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ufna w brata nie poszanuje nikogo, a Dobek obcy człek krwi naszéj żałować nie będzie.
Biada państwu gdzie zła niewiasta ster pochwyci! Na zgubę powiedzie.
— Siebie i męża! — przerwał arcybiskup z żywością wielką. — Com rzekł, to powtarzam, jeżeli słowa i groźby nie pomogą, rzucę klątwę na oboje i na potomstwo ich i precz ich wyżenę ztąd A wygnany niewróci więcéj, choćby go i sam cesarz wiódł!
Na wzmiankę o cesarzu rzymskim Wszebór smutnie zwiesił głowę.
— Najmiłościwszy ojcze! — odezwał się — cesarz straszny i silny jest!
— Rzeczcie lepiéj — odparł arcybiskup — iż strasznym i silnym mógłby być — ano nie jest. Włochy, z których oka spuścić mu się nie godzi, Saracenowie, na których się gotuje, o Polsce mu myśleć nie dadzą. Pomną téż Niemce swą wyprawę przeciwko nieboszczykowi królowi, z któréj z trupami swojemi nazad płacząc ciągnęli i nie rychło się na drugą ważyć będą.
— Nie daj jednak Boże z cesarzem znowu mieć do czynienia, gdy Krzywousta nam nie stało — rzekł Wszebór — choć do tego jeszcze daleko!
Bąknął ktoś znowu o Petrku, że się już do drogi szykował, po odjeździe biskupa Janika.
— Nigdy to nie bywało — dodał biskup — aby się przyrzekłszy nie stawił, jeśli go niema, nie bez przyczyny.