Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 235.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mięci ta twarz boleściwa wielkiego rycerza, co życie całe przewojował, a miał więcéj blizn niż lat — gdy na tę którą wdową miał zostawić patrzał, na maluchnego swojego Kaźmierza, dla którego ziemi nie stało, na ledwo dorastających książąt bracię waszą, Henryka, Bolesława i Mieczysława...
Ja to do dziś dnia jeszcze słyszę, jako modlitwę ledwie odmówiwszy ostatnią polecać Wam począł sieroty. —
Będziecież wy z dziećmi i wyrostki wojowali i gnębili je? Nie! nie! miłościwy panie! Lepsze błogosławieństwo ojca z za mogiły niż korona! Ja co pomnę wieczór ten, posłusznym głosowi pana być muszę. Bo zwrócił się i do mnie miłościwy pan i rzekł. Wy Ojcowie duchowni, Pasterze, Ty Petrku, wierny sługo mój, wy Wojewodowie, strzeżcie woli méj, aby się dzieciom krzywda nie działa.
A! panie! i ty nie rad przeciw nim pójdziesz — ale — —
Nieskończył Petrek i urwał.
— E! odparł Władysław. Co ja chcę, co kto chce, co ojciec żądał, nie znaczy tu wiele. Pomyślcieno Petrek, nie o sierotach a o ziemi téj sierocéj, którą nieboszczyk jak placek dla głodnych pokrajał. I nie on ją sam dzielił, ale wdowa uprosiła Biskupów, a ci jéj pomagali, aby im rządzić łacniéj było samym i panować. Nie my tu już