Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 227.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Koń i ja pójdziemy z miłością waszą na koniec świata — odparł Palatyn — ale, wstąpcież choć na próg mój, abyście mi serce ojcowskie okazali. Nieboszczyk rodzic wasz nie jeden raz bywał i zasypiał u mnie, chlebem sługi swojego nie gardził.
Zawahał się coś książę, i pochylił do ucha Petrkowi. —
— I wjechałbym i jadł i spał z wami — szepnął, a no wrogów macie co was oskarżają. Gdybym u was sprawiał gody, mówiliby na mnie, żeście ujęli sobie księcia a odwrócili go... Jedźno ze mną, jedź, na łowach w lesie gdzie drzewa jeno słuchają, lepiéj się rozmówić niż we dworze, gdzie ściany uszy mają, a okna gęby. Nie zsiądę do was, ty wsiądź do mnie.
Petrek wiedząc, że go nie zmoże, skinął na Ochmistrza swego, ten, choć mu nie rzekł nic, zrozumiał wszystko. Wnet Światosław stanął na miejscu ojca z głową odkrytą, za uzdę podtrzymując konia książęcego. — Petrek poszedł podpasać się, wziąć kołpak, oręż i sokoła. Konia swego prowadzić kazał i dwudziestu łowczym, psiarzom, naganiaczom, stanąć a psy prowadzić co najlepsze.
Książę ciągle na koniu siedział. — W tém z otwartych wrót począł wypływać jakby uroczysty pochód jaki. Przodem Ochmistrz z laską złoconą w ręku, za nim rzędami dwiema czeladź