Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 188.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głosem, — tak że Petrek słyszeć mógł iż z niego żarty czyniono. A, choć człek porywczy, hamować się umiał gdy trzeba było pogardą zbyć niższych od siebie.
Przez całą drogę do wyjścia, jakby z rozkazu stojąca gawiedź dworska szeregiem, przepuszczała idących przez rózgi złośliwych i obelżywych wykrzyków.
Petrek zdawał się nie słyszeć nic — chciano go, znając, wyzwać i zmusić aby się porwał, Dobkowi ludzie, nasadzeni w znacznéj liczbie, byliby go zgnietli i w rozruchu zabili może.
Ale Palatyn ani patrzał na nich, ani chciał widzieć, Jaksę sobie do boku zawołał i głośno z nim mówiąc, głuszył wołania gawiedzi. Dobkowi, jakby go nie postrzegł, ani ruszył głową, minął jak służalca. Wolnym tak krokiem dobił się do ganku, kędy konie stały, a choć hukaniem i śmiechami za nim goniono, ni drgnął, ani okazał że wie o tém.
I znowu tak samo jak przybył, z orszakiem w porządku, z półkowódzcą na przedzie, ze znakiem, z wspaniałością i powagą, pociągnął ku wrotom zamkowym, głowę pysznie podnosząc do góry. — Zjeżdżali z Wawelu, a jeszcze na wałach śmiechy słychać było i wołanie — Rabów syn! Porabek[1]! Zbój! i t. p.
Jaksa bladł to czerwieniał słuchając. Trudno się było utrzymać nie dobywszy miecza, ano sam

  1. Przypis własny Wikiźródeł Najprawdopodobniej błąd w druku i i winno być Parobek.