Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Agnieszka — aby się poddawali. Gdy Ruś przyjdzie z Połowcami uderzymy na krnąbrnych, dziś ze swemi już poczynać można i trzeba.
— I nim tamci w pomoc pospieszą, oni się zwalą na mnie! rzekł Władysław głową potrząsając.
— Zwalą się jeśli cię poczują wahającym i bez siły — zlękną się gdy okażesz męztwo. Ja niewiastą jestem a nie zlękłabym się ich — ja! a ty!
Plunęła na ziemię. Wtém u drzwi kroki słyszeć się dały — księżna obróciła głowę, poznała już kto szedł i lice się jéj rozjaśniło. —
Na próg wchodził, bez oznajmienia i pokłonu, Dobek, jako domowy, poufały sługa. Wejrzeniem zmierzył księcia i księżnę, poznając z rozognionych twarzy, co się tu odprawiało. Agnieszka wzrokiem dała mu znak jakiś niecierpliwy.
— Poselstwo przybywa — mruknął szydersko — ho! poselstwo!! nielada! Rozśmiał się cicho — Palatyn Petrek w półtora sta ludzi, jak udzielny książe raczył nawiedzić pana naszego. Zajechał sobie do miasta na biskupstwo, i oto przysyła pytań ażali może czołem uderzyć!
Na wspomnienie Petrka rzuciła się księżna, książe drgnął i z siedzenia wstał, ale czekając na to co powie małżonka, ust nieśmiał otworzyć. —
— Ciekawam z czemże to przybywa? odezwała się Agnieszka, bo że z pustym pokłonem i podarkami nie zjechał — to pewna! Wszak to