Jaksa postrzegł, że z matką już o pięknéj córce Petrkowéj mówić nie było sposobu, pomyślał sobie jednak w duchu, że gdyby ja[1] raz przywiózł do Komorowa, Hanna by ją, podąsawszy się, za córkę przyjąć musiała, a urokowi jéj oprzećby się nie mogła.