Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 126.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odparła stara — chciałam pytać o radę czy na dwór jechać czy nie?
Ksiądz ręce podniósł do góry, a potém głowę i oczy.
— Jam stary i ślepy, nie widzę nic — rzekł broniąc się — boję się wszystkiego. — Powtórzę com mówił, Pasterz tak chce, stryj radzi, — nie wiódłby na zgubę.
— Ja téż tak sądzę! — odezwał się Jaksa.
— A ja znam ks. Janika — przerwała matka, szanuję go, poczciw jest, lecz bystrego wzroku niema. Gdyby o psa lub sokoła szło, nie spierałabym się!
Potrzęsła głową, syn się rozśmiał, — stary ksiądz usta otworzył zdumiony śmiałą mową, bo nawykł był zwierzchników duchownych szanować. —
— Nie darmo mię poganką zwą — ciągnęła daléj stara Hanna, gdy stoi u ołtarza, pasterz on dla mnie i ojciec, a gdy w izbie siedząc u kubka ze psy się zabawia, taki człowiek jak i drudzy.
— A toć istne pogaństwo! — wykrzyknął gwałtownie ks. Marcin, grzeszna mowa! Nie taki on człowiek jak drudzy, bo namaszczony jest na żywot cały nie na godzinę jedną, którą stoi u ołtarza. — Kapłanem on i pasterzem zawsze! zawsze!
Stara poganka usłyszawszy mowę gorącą, zamilkła chmurno. — Co miała rzec dwóch przeciwko sobie znajdując? Czoło się jéj namarszczyło,