alem wprzódy ojcu jego, miłościwemu memu przysięgał, że czuwać będę aby się wola jego spełniła. Gdy przeciwko niéj najmniejszą rzecz uczynią, stanę chociażby sam na wszystkich. —
Nachmurzył czoło Palatyn.
— Ukaże się najmniejszy znak jeszcze, — mówił daléj żywiéj coraz, — a poznam że się chce porwać na braci, do Krakowa pojadę prawdę mu rzucę w oczy.
— Petrku mój miły — westchnął Biskup głos zniżając i ton przybierając łagodny wielce — w paszczę smoka i niewiasty dobrowolnie się rzucać bezbronnemu nierozumem by było. Jeżeli Agnieszka tak złą jest, jeżeli już księcia, dwór i wszystkich tam zdołała sobie pozyskać — wszak ci was łatwo zgubić mogą.
Na całe gardło rozśmiał się Petrek i stanął hardo patrząc Biskupowi w oczy.
— Mnie zgubić? oni? Na mnie by się mieli porwać? Nie! Władysław nadto jeszcze pamięć rodzica szanuje, a wié że ja nie moją wolę a nieboszczyka rozkaz pełnię. — Nie będą śmieli tknąć mnie, ani on, ani ta niemiecka wiedźma, któréj się nie boję, ani jéj słudzy, któremi gardzę jak plugawstwem.
— Patrz abyś nadto śmiałym i ufnym w sobie nie był — wtrącił biskup.
— Dla strachu ja się nie cofnę — zawołał Petrek — rychléjby mnie groza znęciła ku sobie.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 092.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.