Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cztéry, nieszczęście chciało, nieopatrznie się wybrałem na łowy i takem brzydko się w puszczach obłąkał, żem w nich o mało z głodu nie zmarł. Wczoraj pod noc dopiéro znużony dobiłem się do tego gościńca.
Biskup Janik głową potrząsał jakby nie dowierzał, wciąż pono więcéj na psy patrząc niż na bratanka. A te się téż przy swym panu ochoczo i wesoło zwijały.
— Hej, psy, prawdziwe molossy! szeptał cicho i podniósłszy głowę zawołał.
— Dokądże teraz?
— Będąc już pod miastem zachciałem je choć zobaczyć, albo co dla drogi kupić, aby znów głodem się nie morzyć. Do Waszéj miłości w téj odzieży jechać nie śmiałem.
Biskup nań uśmiechając się patrzał i głową kręcił.
— Jedźże daléj, rzekł, jedź z Bogiem, ale mi ty tak nie ujdziesz. Zawrócił się ku swoim i skinął na starego człeka, który podbiegł na koniu.
— Słuchaj Drygas — oto ci wziętego jeńca na ręce daję, żebyś mi go strzegł i zbiedz mu nie dał. Krok w krok za nim, ugość go u mnie we dworze, bo to bratanek mój, krew moja! Słyszysz? Ja téż niezabawem powrócę, ino się ze psy przejadę trochę — żebyś tam na mnie czekał!
I pogroził łagodnie Jaksie, który Biskupa w rękę pocałowawszy z drogi mu z koniem ustą-