Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Już bo lat kilka — mówił mnich, — wydały mi się wiekiem prawie. Choć z kraju Gallów jestem rodem, żyłem wprzódy na Monte Cassino, w italskiéj ziemi, gdzie dobre wino rośnie. Nie po dobréj woli się w te wasze puszcze zabłąkałem, posłali mnie ojcowie pod obedjencyą. Jeszczeż lato jak lato, jesień pół biedy, ale zima pół roku i duszę ze człeka wymraża!
Westchnął ciężko.
— Co za kraj! co za powietrze! — dodał — niedźwiedziom tu żyć, którym pan Bóg dał futra królewskie, nie nam gołym ludziskom.
— Jam téż — przerwał stary — tułając się po świecie odwykł był od swéj ziemi i nieba, marznę téż i ja — ano niczém mróz, gdyby ludzkie serca cieplejsze były. Westchnął z kolei, oczy w ziemię wlepiwszy.
— Jakże tu ludzie ciepli być mają, odezwał się jowjalnie mnich, krew w nich zastyga od chłodu. Gdyby choć jak bobaki zimę przesypiać mogli?
Zwrócił się do młodego.
— Wyście téż pewnie kędy daléj bywali, gdy językiem cudzym dobrze mówicie? — Zapytał stary.
— Trochę, trochę — począł młody, — więcéjbym światu jeszcze zobaczyć pragnął, ale to z pomocą Bożą kiedyś się uczyni.
Mnich tymczasem coś sobie półgłosem podśpiewywał po łacinie, nogą bujając w powietrzu. Ku-