Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krowie się ogonem kłania. Miałbym ja to co on, takżebym dobrym był. — Złoto u niego korcami mierzyć.
— Czemu nie, — odparł Mikuł — a ziemi ma, co jéj w rok nie objedzie, lasów tyle, co ich nie przepoluje w pięcioro lat, wszelkiego dobra u niego jak u księcia, a pani krasna i dzieci piękne.
Tymoch głową potrząsał i śmiał się.
— Jam człek nie dzisiejszy — odparł, — pamiętam ja króla i stare dzieje, a owo, co ten Petrek dokazywał, za co żonę i skarby pobrał i łaski się pańskiéj dokupił, że go król nieboszczyk potém za brata i swata miał.
Mikuł brodę darł i marszczył się.
— Nie gadajcie, nie mielcie — a kto to tego nie wié!
— Owszem mówcie, ja choć wiem, to niespełna — odparł młody. — Choć się co słyszało, wywietrzało, radoby się przypomniało.
Tymoch z niechęcią, ukradkiem wskazał na dziada.
— Ten niechaj wam gada gadki — odezwał się, — dziadowska to rzecz do torby zbiérać po drodze chléb, a do drugiéj ludzkie plotki. Obieży świat, wszystko wié i każdą rzecz powiedzieć umié.
Wyjął młody z sakwy srébrniczka małego i dziadowi go rzucił.