Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Małachowskiego, do Sapiehy, Ogińskich i Potockich, do posłów różnych partyj. A że wszyscy wówczas, nawet ludzie poważni i surowsi, lubili się bawić i po troszę hulali, a dom podczaszyca należał do najwygodniejszych męzkich, schodzono się do niego jak na neutralne stanowisko, opinią zrzucając z płaszczem w sieni.
Gospodarz też nigdy nie napomknął nic coby się stać mogło powodem do waśni — mówiono o kobietach, o miejskich wypadkach, o obojętnych drobnostkach, zabawach, grze i t. p.
Po starościnie, która cały miesiąc używała najzupełniejszego tryumfu i włóczyła ze sobą podczaszyca jak zwyciężca niewolnika — Ordyński zaprzągł się do wozu owej pięknej pani, chciał potem przejść pod sztandary Lucchesiniowej, ale go nie dopuścił już poseł Inflantski który zupełnie ją opanował, i choć nie raz zagryzała go kaprysami i napawała zazdrością, stale trzymał się przy niej. Ludzie złośliwi mówili, że u żony posła szukał materjałów do gazety którą wydawał. Z kolei podawały sobie Ordyńskiego lekkie piękności ówczesne, a on w tym wrzątku nieznużony, przechodził od jednej do drugiej z obojętnością młodzieńczą, dowodzącą, że albo nie miał serca, lub go nic jeszcze obudzić nie mogło.
Frascatella z razu była trochę zaniedbaną, potem znowu począł do niej pokryjomu uczęszczać, ale przekonawszy się, że tu ciężej daleko idą miłostki niż na wielkim świecie, powtórnie do niej zobojętniał. Ona zawsze równie dlań okazywała się sympatyczną, smutnie poglądając na życie, w które się rzucił przykładem drugich.
Wśród otaczających ją w zepsutym czasie najzepsutszych istot, naśladujących na małą skalę bezwstydy głośnych du Thé, Guimard, Clairon i tylu innych —