Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 245.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powinno, drugi raz już ci ich nie zaofiaruję, bobyś mnie zrujnował.
Jenerał spojrzał z podełba na podczaszyca mrugając okiem, uśmiechnął się i szepnął.
— Honeste! Honeste! poczyna sobie panienka, w dobrym widzę humorze, że waszmości sobie złowiła.
Jakby te słowa, wymówione umyślnie po polsku, zrozumiała Frascatella, spojrzała na Ordyńskiego smutnie i cicho westchnęła — w tem powóz stanął u bramy jej domu.


XIII.


Ku wieczorowi tegoż dnia, gdy podczaszyc rozmyślał jeszcze o pięknej a dziwnej Włoszce, wahając się czy ją miał uznać za szczerze poczciwą, czy tylko wyborną aktorką, w obu razach nie mogąc pojąć wdzięku jaki ją otaczał — wpadł do niego zdyszany pan jenerał, wołając jeszcze na progu:
— Szczęście żem też pana zastał w domu, a tu król Jegomość chce się z nim widzieć dziś jeszcze, zabieram go zaraz z sobą do zamku.
— Cóż to się stało? jaki powód? zapytał podczaszyc, trochę zdziwiony tym pospiechem.
— Najjaśniejszy pan chce się go lepiej rozpytać o te przeklęte jasełka, za któremi marszałkowscy słudzy latają napróżno po całej Warszawie; — jak w wodę wpadły! Rozpowiadałem ja o nich królowi, ale chce widać posłyszeć z ust pańskich jak to się działo, a zatem ubieraj się co najspieszniej podczaszycu i jedziemy. — Wracając z zamku znajdziemy się może gdzieś zabawić. Pod-