Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaraz za mężem wystąpiła żona, ale co jej wydeklamowano, pochwycić się nie dało przy szmerze; była i hetmanowa Ogińska, o której co spiewano nie dosłyszał jenerał z tejże samej przyczyny. Nie darowano i Małachowskiemu kanclerzowi, ni innym dostojniejszym. Wyszedł wreszcie poseł podlaski A.... wybornie wydany z całą charakterystyką swej postaci, którego poznał każdy kto go choć raz widział, nim jeszcze zagadnął u niego deklamator, w następujący nieoszczędzając go sposób:

Coś na łbie nosi,
Króla na obiady prosi.
Wąsy goli choć ma siwe,
Sam zawsze — affirmative!

Jeszcze chwila, a już się i scena skończyć miała, bo Magda niecierpliwiła się nie pomału wołając co chwila na gwiazdziarzy, by się uwijali a kończyli. Jenerał drżał z gniewu, gdy w tem — kubek w kubek ujrzał drugiego siebie, poznawszy się po brzuchu, po stroju, po minie; ścierpł, gdy nieposzanowawszy i jego zaczęto szamerować. Tego już wytrzymać było trudno.
— Podczaszycu, zawołał, pomagaj!
I skoczył do tego co po za szopką stojąc deklamował, by go za kołnierz pochwycić, ale w tejże chwili tak go ścisnęli jakoś przytomni, że mimo szamotania ruszyć się nie mógł z miejsca i pozostał z wyciągniętą ręką, patrząc jak się owi pokazujący jasełka wynosili, uciekając na łeb, na szyję...
— Trzymaj kto poczciwy! trzymajcie tych trutniów, albo mi wszyscy jutro będziecie za nich odpowiadać przed sądem marszałkowskim! Rwał się i wołał, ale nadaremnie; śmiejąc się jasełkarze, potem widzowie i słuchacze tłocząc wypływali z szyneczku i rozpierzchali z ulicy,