Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pół, szybko przerwał Poinsot — mam honor polecić się i pamięci protekcji waszej ekscelencji.
Kilka razy jeszcze posunęli nogami, skłonili głowy upudrowane, uśmiechnęli się wdzięcznie, i jenerał spuścił się po wschodach, rad że nareszcie Francuza się pozbył.


VII.


Wyjechali tedy rozrzucać bilety i zapisywać się u drzwi domów, które im odwiedzić wypadało. Jenerał towarzyszył chętnie, a podczaszyc nienasycony jeszcze Warszawą, ciekawemi oczyma spoglądał na ożywiony obraz ulic pełnych pospólstwa, wojska, panów, szlachty, żydowstwa i największej ludu mięszaniny. Kareta ich mijała mnóstwo powozów z których wyglądały pięknie strojne panie lub upudrowani kawalerowie z kapeluszami pod pachą; rzadki polonus ukazywał się z za szkieł, gdyż to co karetami jeździiło, już strój dawny porzuciło — Regis ad exemplum. Pieszo tylko bokami szły delje i kontusze, a ostatek demeszek stukał po bruku.
Przyznać potrzeba, że Warszawa przedstawiała się w tej chwili z fiziognomją wielce ożywioną i ruchawą; znać było w niej jakby przygotowanie się wewnętrzne do ważnego wypadku, do wielkiego dzieła. Napływ osób z prowincji był ogromny, główne domy magnatów nieustannym gościom stały otworem; rozprawiano głośno o zaradzeniu nieporządkowi domowemu, i mówiono o ofiarach koniecznych jakich byt przyszły wymagał. Stronnictwo, które się trzymało, nie bez pewnego pozoru słuszności — wszystkiego co dawne, jakby obawiając by za