Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lowanie nie osobliwsze, a djabeł tak szkaradny że aż strach....
— Wiesz kochańciu, że to pamiątka po dziadzie i pradziadzie moim, a przedstawia mojego i twojego patrona, bo nie wiem na co przechrzcili cię dla głupiej jakiejś mody na pogańskiego jakiegoś Alfiera, którego nie znałeś na chrzcie świętym... dla mnie ty zawsze będziesz Michałem.
— Ale moja babciu co się tycze świętego Alfiera, proszę także mu nie ujmować, bo niezawodna rzecz, że opat Alfier żył pod Neapolem w którymś klasztorze Cystersów w XI wieku i jest kanonizowany.
— Nie sprzeczam się moje dziecko, ale ja wolę znajomego mi lepiej świętego Michała. Otóż i obraz ten, który go reprezentuje, jest mi bardzo drogi.
— Ale ten djabeł, ten szkaradny djabeł, babuniu.
— Straszny, to prawda moje dziecko, ale dobrze się go nauczyć bać, żeby w jego szpony nie popaść.
Alfier rozśmiał się.
— Czyż godzi się w naszym wieku — rzekł z tryumfem tęgiego ducha (esprit-fort) wierzyć w te stare banialuki... Któż wierzy dziś w djabłów i piekło?
— Cóż bo ty dziś pleciesz! co pleciesz! kiwając głową z oburzeniem przerwała staruszka. — Dalipan ten głupi Poinsot zupełnie cię obałamucił! Filozofujesz! bredzisz, ale słuchaj starej swej babki, nie brykaj rozumem, bo czem kto wojuje, od tego ginie. Nasi dziadowie wierzyli poczciwie i bali się Pana Boga, a nie mędrkowali po francuzku i po niemiecku, bo to nie polska rzecz, i było im z tem dobrze. Ten wasz wiek, co go to nazywacie filozoficznym, do niczego poczciwego nie