Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jącą, poważną. Jedni wynosili naprzeciw monarchy dzieci przebierane wytwornie, wyprowadzali chóry dziewic strojnych, stawiano ołtarze, wznoszono piramidy i świątynie, palono ognie ofiarne, odegrywano dramata, deklamowano panegiryki, a co było nieraz lataniny, krzątania i kłopotu nim się udało na swojem postawić — na wołowej by skórze tego nie spisał.
A wieleż to śniadań gorących w oczekiwaniu próżnem zamarzło, wiele to wykwintnych wieczerz zjedli słudzy — zawodów tu, jak wszędzie nie brakło. Pora była marcowa, drogi niepewne, błota i grudy naprzemiany, król często chybiał przyrzekłszy, i do rozpaczy doprowadzał gorejące serca poddanych.
Biada temu, kogo losy niosły w drogę królewskim gościńcem — nie znalazł nigdzie austerji wolnej na trakcie, nie mógł się rozminąć ze szlachtą licznemi krążącą pocztami, z pułkami magnatów butnemi jak Tatary, z ciurami, wozami i landarami zalegającemi drogę całą.
W Głuszy, wiosce wołyńskiej, należącej podówczas do podczaszynej Ordyńskiej z domu księżniczki W..... która znajdowała się właśnie na drodze Jego Królewskiej Mości, czyniono już przygotowania od miesiąca na odwiedziny królewskie: miała bowiem podczaszyna pewną obietnicę i słuszne powody spodziewania się, że król jej dotrzyma.
Głusza, ogromna osada o której geograficznem położeniu zamilczeć nam wypadnie, była jedną z przepysznych włości bogatego kraju naszego, co to im nie brak nic od Boga; ludzie sobie winni sami, jeśli im tam niedobrze. Klucz, którego stanowiła główne fundum, składał się z kilku wielkich wsi i przysiółków, liczą-