Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Być może — przebąknął hr. August. — Dla mnie człowiek to sympatyczny! Hr. Filip chce w nim widziéć awanturnika, podejrzanego komedyanta; ale ja, com się rzadko zawiódł na piérwszém wrażeniu, znajduję go bardzo przyzwoitym, choć nieco oryginalnym.
— Dlaczegóż się osłania jakąś tajemnicą, ukrywa? — zawołała księżna. — Mnie to niepokoi.
Hrabia August przebąknął coś niewyraźnego, jak gdyby dalszéj o nim rozmowy chciał uniknąć. Uczuwszy to, księżna nie nalegała i ustąpiła powoli zachmurzona i smutna.

Powrócili oboje do pani domu, także zamyślonéj i pogrążonéj w jakichś dumaniach, z których odezwanie się przyjaciółki dopiéro ją przebudziło. Wieczór obiecywał się smutnym, gdyż jeden Ferdynand, który wesół był zawsze, nie starczył na ożywienie towarzystwa, a dobry humor jego łatwo w wielką wpadał trywialność. W podobnych wypadkach hr. August, zwłaszcza gdy mu Filip nie przeszkadzał, dawał dowody wielkiego mistrzowstwa w naprowadzaniu i prowadzeniu rozmowy. Potrafił więc, usiadłszy przy gospodyni, wywołać uśmiéch na jéj usta, a księżnę zmusić do zapomnienia trosk o kamei i zagadkowém podobieństwie...





Wiktor, powróciwszy do domu, zrzucił natychmiast ubranie dla salonu włożone, które zdawało