Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

celików, odrazu sobie założyć musi niedościgniony.
— Otóż to najtrudniejsze! — odparła księżna Teresa. — Czasem jednak małemi rzeczami bardzo szczęśliwym być można. Znałam biédnego starego kawalera, który był póty najnudniejszym i najbardziéj znudzonym z ludzi, póki nie zaczął zbiérać staréj porcelany. Filiżanki i talérzyki zapełniły mu pustkę życia.
— Słowo daję — wyrwał się hrabia Filip — jeżeli tak, to gotów jestem jutro rozpocząć kolekcyą korków od butelek.
— Wierz mi, hrabio, i korkiby cię uszczęśliwić mogły, gdybyś miał tylko cierpliwość i wytrwałość.
Śmiano się trochę z korków, a Filip zamilkł posępny. Hrabia August począł opowiadać historyjkę jakąś, na poparcie teoryi księżny.
Niektóre osoby wstawały od stołu; towarzystwo rozpraszać się zaczęło. Ahaswera słuchała swojego poety, który żywo, z zapałem prawił jéj coś, widocznie rozgorączkowany i natchniony.
Liza, wstając z innymi razem, znalazła się wypadkiem niedaleko Wiktora, w chwili gdy ten zapytywał pana Ferdynanda o freski, znajdujące się w drugim pokoju, bo nie widział ich jeszcze.
Mowa była o tych sławnych obrazach z historyi Józefa, które Overbeck, Schnorr, Veit, w piérwszych chwilach narodzin szkoły katolickiéj malarstwa, czerpać mającéj natchnienie w chrze-