Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, to ja pana hrabiego wyręczę plotką — odezwał się poeta.
Zdziwieni spojrzeli nań wszyscy, gdyż plotki nie wchodziły w atrybucye Emila Maryi.
— Przypadek zrządził — ciągnął daléj — żem dziś poszedł studyować obraz — rozumié się oczyma tylko — u Doriów. Ta mnie spotkała niespodzianka. Znalazłem artystkę, Polkę, nieznajomą i niezmiernie... zajmującą. Cóś tragicznego nosi wypiętnowaném na sobie...
— Zdaje mi się że wiem o kim chcesz pan mówić — przerwał Wiktor. — Jeśli to jest osoba, któréj się domyślam, wistocie niepodobna na nią spojrzeć bez obawy o jéj losy.
Hrabia Filip zmarszczył się, słuchając, i zwrócił do poety.
— Opisz-że nam pan tę tragiczną niewiastę.
Chciał to powiedziéć szydersko, lecz głos go zdradził; był zaniepokojony.
— Któż to jest? jak wygląda? — zaczęły śpiesznie dopytywać się księżna i Ahaswera. — Prosimy o szczegóły!
Wiktor zamilkł i wskazał na poetę, który rad z tego, mówił, głos podnosząc:
— Mogę państwu zdać tylko sprawę z własnego wrażenia. Jest to kobiéta, mogąca miéć lat powiedziałbym około trzydziestu, gdyby lata czytać się dawały tam, gdzie cierpienie je podwajało. Z twarzy jéj, z ruchów, z postawy widać, że ciężkie musiała przejść koleje i zawody. Nie-