Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiego zapomnienia, które na ruinach pradziadowskich dzieł nie wié o nich i przypisuje je duchom? — rzekł August. — We wszystkiém potrzeba miary; ani chińskiego bałwochwalstwa, ani egipskiéj ślepoty... Czyśćcie posągi, ociérajcie mchy, nie burzcie tylko ich i nie wywracajcie... Szanujcie choć dzieła sztuki.
— A jeśli to są potworne bałwany? — spytał Filip.
— I w takim razie nawet należą, jako pomniki historyczne, do materyałów rozwoju pojęć narodu.
Mówiąc to, hr. August spojrzał na Wiktora, jak gdyby wyzwał go na pomoc sobie, a ten dodał natychmiast;
— We wszystkiém potrzeba miary, jak hrabia powiedział. To co za prawdę służyło obalić, nie będąc pewnym iż się w miejscu ruiny znajdzie co postawić, może doprowadzić do zniszczenia wszystkiego, do wygaszenia życia.
— Mówcie panowie co chcecie — rozśmiał się hrabia Filip. — Ja krytykę we wszystkiém, a w dziejach najwyżéj cenię. Ona trzebi i wymiata.
— Niszczy skutecznie — przerwał August — jest téż potrzebną w chwilach, gdy rozrost bywa zbyt bujny. Nie przeczę. Natura także płodzi krytyków, w postaci niedojrzanych grzybków i pleśni, napadających zawsze na zbytecznie, kosztem innych tworów, rozpładzające się istoty. Mamy tego przykład na Oidium Tuckeri, na chorobie kartofli. Prawa świata duchowego idą równole-