Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 103.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biegli od piérwszego założenia. Księżna przyniosła nam wcale inne zagadnienie do rozwiązania.
— Moglibyśmy — odezwał się hrabia August — wpaść z niego łatwo na niemniéj drażliwą kwestyą narodowości. Miłość własna czyni ją niebezpieczną.
— Dajmy lepiéj pokój téj kwestyi — odezwał się Wiktor. — Mówią powszechnie, iż wiek nasz cechuje się uznaniem równouprawnienia narodowości, zrozumieniem ich posłannictwa. Tymczasem i fakta, i głosy z trybuny parlamentu nad Sprewą i cała literatura niemiecka, nie mówiąc już o innych, świadczy iż niektóre uprzywilejowane narodowości, sobie samym przyznając misyą społeczną i cywilizacyjną, resztę mają za barbarzyńców, skazanych na wytępienie.
— Mógłbym ja, na poparcie mojéj teoryi repetycyi jednego dramatu ad infinitum — dodał kwaśno Filip — przypomniéć, że zupełnie tak samo Rzym, w imię cywilizacyi, chciał występować sam jeden. Nic się nie zmieniło, tylko Celsius rzymski zowie się dziś nie wiem jakim tam National-liberałem niemieckim.
— Jest wielka różnica — odparł Wiktor — bo dziś przeciwko takiemu Celsiusowi germańskiemu nie jeden Origenes wystąpi, ale głów tysiące.
— Które zagłuszą działa Kruppa.
— A potém? — zapytał Wiktor.