Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednak hrabia pomówić z tą jaśniejącą blaskiem młodości i wdzięku istotą, a znajdziesz w niéj rozpaczliwie pospolite stworzenie, roztrzepane, chciwe najdziecinniejszych uciech, zabobonne, złośliwe czasem. Oczy jéj mówią często, prawie zawsze, zupełnie co innego niż usta... Zdaje się jakby duch jakiś szyderca zakradł się w formy zapożyczone.
— Cóż tu natura winna? — odparł hrabia August powoli. — Ona stworzyła doskonałe narzędzie, na którém śpiąca dusza grać nie umié. Téj doskonałéj harmonii ciała i ducha, któréj pan wymagasz od ludzi, nie spotykamy nigdy prawie w życiu. Kilkaset lat czeka świat na Beatryczę Dantego, na Laurę, na Vittorią...
— Człowiek wogóle — dodała księżna — jest istotą ułomną i rzadko może w sobie wszystkie siły i władze wyrobić do równéj doskonałości. Ideałów lub istot zbliżających się do nich niéma na świécie.
— Teraźniejsza nauka i teorya sztuki zrzeka się nawet gonienia za niemi i marzenia o nich — rzekł hrabia Filip.
— Jest-to chwilowa protestacya tylko przeciwko fałszywemu ideałów pojmowaniu, nic więcéj — odezwał się August. — Niemniéj wyzucie się zupełne z ideału uważam za szkodliwe. Człowiek, który nie ma go przed sobą i nie stara się nim stać, z konieczności upada nizko.
— Ja zaś znajduję — wtrącił hrabia Filip —