Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrażonym. I jemu więc musiano oznajmić, że księżna dnia tego wieczorem będzie w domu.
O zwykłéj godzinie pani Eliza z bratem, hrabia August, a nawet czasem umyślnie opóźniający się hr. Filip, znajdowali się już u księżnéj, gdy kamerdyner drzwi otworzył i wpuścił gościa nowego. (Dodajmy dla charakterystyki, iż zrana, wedle ścisłéj obyczaju obserwacyi, księżna znalazła na stole u siebie kartę wizytową Wiktora Gorajskiego. Znaczyło to, że formy świata znał i umiał je poszanować).
Wielki salon słabo był oświécony, tak iż w piérwszéj chwili księżna wchodzącego nie poznała.
Był-to zaproszony Wiktor, ale w postaci tak nowéj, w tak zupełnéj metamorfozie, iż wszyscy obecni stanęli na chwilę niemal przestraszeni.
Śladu na nim nie pozostało owego zdziczałego człowieka. Ubrany wedle najściślejszych wymagań salonowych, w czarnym fraku, w rękawiczkach jasnych, z kapeluszem w ręku, w lakierowanych bucikach, z brodą i włosami w porządku, był jakby nowym, nieznanym człowiekiem. Fizyognomia tylko jego nie postradała wyrazu tego artystyczno-cygańskiego, który ją dawniéj odznaczał, ale wśród innych akcesoryów, wydawała się więcéj oryginalną, niż dziką.
Ubranie nie zdawało mu się ciężyć i ściskać go, jak zwykle pęta ludzi, którzy je rzadko wkładają i noszą niechętnie. Ruchy miał swobodne, w salonie zdawał się jak u siebie.