Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Epizod ten, bardzo dramatyczny, trwał niedługo wprawdzie, lecz zostawił po sobie na twarzach gości niezatarte ślady, a może i w ich pamięci.
Hrabia Filip, z obowiązku zajęty rozporządzaniem na górze i na dole, parasolami, krzesłami, które kazał przynieść do podziemia, nie miał czasu przeszkadzać Wiktorowi w rozmowie. Prowadząc panią Lizę, schwycił on był po drodze płaszczyk swój, podesłał go na kupce kamieni i uprosił ją, ażeby usiadła. Sam zaś obok stanąwszy, mógł tém swobodniéj rozmawiać, że nikt ich nie podsłuchiwał i nie przeszkadzał. Księżna Teresa tylko czuwać się zdawała nad tą parą... Ahaswera, ze strachu czy z kaprysu, przejednała się ze swoim poetą. Hrabia August miał staranie o księżnie Teresie, która uśmiéchając się jak zawsze łagodnie, znajdowała że trzeba było dziękować hr. Filipowi, bo wszystko się udało jaknajdoskonaléj, a burza przyszła, aby czémś niezwyczajném, fantastyczném ukoronować to dzieło.
Wistocie w podziemiu było conajmniéj oryginalnie. Woda wpadała teraz zgóry otworami i tworzyła kaskady; potok niosący muł, spieniony lał się przez wyłom, stanowiący wnijście; pioruny nad głowami huczały i trzaskały, aż ziemia się od nich wstrząsała, w półmroku, który nadciągająca chmura z sobą przyniosła, błyskawice sine, zielonawe, różowe stanowiły jakby czarodziejskie oświetlenie obrazu. Na chwilę czasem