Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 586.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A to wy paniczku! — zawołała — tylko coście moich starych kości nie roznieśli.
— Sołoducha!! a to ty! biesże cię po nocy lasem wodzi?
— Niosę Marcinowéj lekarstwo; a wyżto dokąd?
Tomko westchnął.
— W świat! — rzekł.
— O! to daleko paniczyku — odezwała się stara. — W którąż stronę, możebyście się komu pokłonili odemnie?
— Albo ja wiem gdzie pojadę — odparł chłopiec. Tylkom co się dowiedział o mojém nieszczęściu. Polecę jéj szukać choćbym miał kark skręcić....
— Paniczku, a ojciec? a matka rodzona?
— Nie chcieli mojego szczęścia, niech i mnie nie mają — zawołał Tomko. — Ale nie wiész gdzie się ona podziała?..
— Gdzie? jużciż pewnie z cyganami poszła... bo ją ta bestya kusiła nie mało? a jak wasz ojciec pogroził, musiała nieszczęśliwa posłuchać włóczęgów.
— A cyganie dokąd poszli?
— Ale! szukaj wiatru w polu!.. Jeszcze dwa dni temu byli w Rudeńskim lesie, terazby o nich ludzi pytać....