Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 577.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziś o półdniu...
Sołoducha pokręciła siwą głową.
— A gdzie ci tu kto tak prędko co kupi?
— Resztę wam zostawię...
— Ale po co iść: na zgubę, na pohybel! Porzuć chatę, chodź do mnie, nikt cię u nas nie zobaczy; ludzie się przedziwują i przegadają, a potém do chaty powrócisz.
Dziewczyninie łza pociekła, ale głową potrzęsła w milczeniu.
— Nie! nie! bywajcie zdrowi Matusiu! To już być nie może... Wzięłam zadatek, dałam słowo... Tylkobym chciała starego Rataja pożegnać i za chléb i jemu podziękować...
— Stary włóczęga gdzieś w Brzozowéj-górze na prażniku, ani słychu o nim...
— O! szkoda!.. szkoda!..
— Nie odchodź lepiéj jak masz żałować — rzekła wpatrując się w nią Sołoducha — w mieście ty zginiesz z taką twarzyczką... Gładkie liczko, to dla dziewczyny utrapienie: spokoju ci nie dadzą.
Marysia przerwała jéj mowę.
— Matko! — odezwała się — jutro rano przyjdźcie do chaty, a co w niéj zostanie, to wasze...