Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 572.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To ja! dziecko moje — odezwała się cyganka — przyszłam już po ciebie.
— Po mnie? — zapytała Marysia zdziwiona.
— Prawda, że teraz pójdziesz z nami? — dodała Aza — A co? dobrze żyć z gadziami? można wyżyć z niemi?
— Wy wiecie wszystko?
— Wszystko! wszystko! — rzekła cyganka — i o nim i o tobie, i o ojcu, który tu dziś z fukiem do was przychodził. Patrzałam ja zdaleka i wiedziałam na czém się to skończy. Nie masz tu co bawić dłużéj, ludzie cię już ogadali; choćby raz próg przestąpił obcy, zrobią ci zaraz z niego kochanka; to i choć niewinna, a dla nich już będzièsz osądzona....
Dziewczyna stanęła i pobladła.
— Ej! — dorzuciła prostując się i przybierając poważną proroczą postać cyganka, a dobierając słów, by dziewczynie głowę zawrócić. — Jest dola, jest los napisany dla każdego człowieka: gdyby miał skrzydła nie uleci przed nim, gdyby sto nóg miał, nie uciecze, i w Jagoro (piekle) przed nim się nie schowa.... A poco myśmy przyszli tu po latach tylu, a dlaczego ci oto właśnie w téj godzinie Mro-