Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 545.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

całkiem barwę zmieniły; chciał się już żenić i nie taił z tém przed sobą. Widział on niepodobieństwo ożenienia dla rodziców, ale dziecinnie i wieśniaczo mówił sobie, że uciecze z dziewczyną, że się z nią gdzieś ukryje; a ożeniony gdy wróci, rodzice ich przyjąć będą musieli.
— A nie, — dodawał w myśli — to pójdę służyć na kraj świata, pójdę dla niéj i dla siebie pracować, ale jéj nie porzucę.
Były nań jeszcze chwile oprzytomnienia, w których się sam z siebie naśmiewał, że za cyganką lata, że oszalał; ale namiętność wnet brała górę i znowu snuł potém rajskie życie z piękną Marysią. We wsi, gdzie już wciąż o tém tylko mówiono, na wieczornicach, na połudeńkach, pod cerkwią i w karczmie, Tomko się dowiedział, że Sołoducha i oboje Ratajowie mieli jakąś władzę nad sierotą i opiekę nad nią, i jak tylko tę wiadomość pochwycił nazajutrz rano poleciał do ich chałupy.
Sołoducha go czekała, bo wiedziała dobrze, że w końcu musi przyjść koza do woza; i jak go zdala postrzegła, zaraz męża za piec pchnęła, domyśliwszy się, że chłopcu przy nim niebardzo mówić się zechce. Dziad się zrazu ofuknął, ale jak mu stara