Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 515.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Któż to taki? przerwała ciekawie cyganka.
— Stara Sołoducha, żona żebraka, i stary Rataj jéj mąż.
— Tak! cygańska dola nad cygańskiém zlitowała się dzieckiem — szepnęła Aza i zamyśliła się. — Ale dość już tego życia — zawołała po chwili wlepiając oczy w sierotę — tyś dziecko Romów, czas ci gadziów porzucić a iść z nami. Tyś piękna i młoda, lepiéj ci u nas będzie. Co to za życie? życie szukeli, życie zycaja (psa, kota), których głupi nałóg przykuwa do chaty, do progu, do kąta i robi kamieniem. Co dzień jedno przed oczyma, codziennie toż samo życie, ta sama nędza i praca! pójdziesz z nami, pójdziesz i zobaczysz, jak świat się córce Tumrego, krwi Romów rozśmieje! Tu na ciebie patrzą jak na obcą i brzydzą się tobą, a z nami będziesz królować, będziesz rani (pani) jak ja!
I wstała, na świat potrząsając ręką...
— Jak świat szeroki, jak pfuf (ziemia) wielka, wszystko to nasze królestwo; jak zajrzéć ojczyzna: granic jéj nie stawi nikt! Źle tutaj! wóz zaprzęgą i daléj pod cieplejsze niebo za góry, na Węgry, het! het! aż nad sine morze, do miasta, co w wodzie pływa! A idąc śpiewamy i nie mamy tęsknić czasu, bo