Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 513.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sierotka tymczasem to z wału zeskakiwał, to na wał wpadał i ujadał gryząc ziemię.
Dziewczyno, Rakloro! — odezwała się Aza — zawołaj psa swego: chcę się zbliżyć do ciebie i pomówić z tobą.
Marysia odezwała się do Sierotki, ale ten ogonem pokiwał, zakręcił się i szczekał znowu.
Przybyła zbliżyła się tymczasem do cmentarza przeszła przez furtkę, i postąpiła ku Marysi. Wzrok jéj zatapiał się w rysach, na których czytała przeszłość swoję...
Siadła blizko, niezważając na psa, podniosła oczy i zapatrzyła się nie mogąc nasycić widokiem sieroty, milcząca, ponura, zapłakana... Wzrok jéj palił Marysię... Po długim spoczynku, łagodnym głosem spytała sierota:
— Czego mi się tak przypatrujecie dobra kobieto?
Aza rozśmiała się gorzko.
— Ja nie jestem łatio egaszi (dobra kobieta), nie, nie; alem znała ojca twojego Tumry, i patrzę na dziecko jego... A nad tamtym płaczę...
— I matkęście moją znali? — spytała dziewczyna.
Aza nic nie odpowiedziała.