Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 508.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wié, może ta dzika niewiasta zachciała tam grób czyj odwiedzić i pamiątkę opłakać.
A gdy się im ukazała z pagórka znajoma okolica z zieloną mogiłą, z jasnym stawem i błonią, na któréj dwakroć już obóz ich stawał; z oczów Azy błysnął jakiś ogień straszliwy, i sine jéj usta się ścięły.
Aza nie była już ową wdzięczną, czarującą dziewką cygańską, któréj oko paliło na kogo padło: znikła dawna świeżość jéj i wdzięk młodości; a przecie po leciech kilkunastu tułactwa, nędzy, cierpienia, jeszcze była piękną i ciągnęła oczy ku sobie. Zachowała swą dawną kibić i kształty, oczy powiększyły się jeszcze: nie wiem od łez wylanych, czy srogiéj rozpaczy, która przez nie patrzała; usta ścięte gdy się otwarły świeciły jeszcze zęby białemi, a kruczy włos nie spadł ze skroni jak liść jesienny.... Mimo smutku który ją pożerał, cyganka zachowała instynktowie jakieś pragnienie przedłużenia młodości i zachowania wdzięku: strój jéj o niém zaświadczał. Gdy inne w jéj wieku zwiędłe, zszarzane, zobojętnione, ledwie się oszarpaną otulały płachtą, ona szukała w odzieży barwy i kształtu, i stroiła się jak królowa.
Tylko co roku twarz jéj surowszego, dzikszego