Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 496.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Słyszałem ja słyszał; ta-to się we wsi wydziwić nie mogą waszéj robocie i ochocie.
— Ale gdybym tak oto stała wpośród drogi, a codzień gawędziła z chłopcami jak dziś z wami; wiém, jakby szło gospodarstwo! Słońce wysoko, czas mi do krynicy...
— To i ja za wami — zawołał Tomko rzucając konia naprędce przywiązanego do kółka — i ja zwami...
Marysia nie śmiała mu nic powiedziéć, wzięła wiadro i posunęła się naprzód, za nią Sierotka, za Sierotką Tomko. Ale ile kroć chciał napędzić ją i zbliżyć się do dziewczęcia, pies stróż czujny stawał, zęby mu pokazywał i niedopuszczał.
— A! dobrego macie stróża! — rzekł z przekąsem chłopak — może i kąsa jeszcze?
— Czasem! — śmiejąc się pocichu odpowiedziała Marysia — ale byleby do mnie nie przystąpić, nic nie zrobi.
Tomko zwolnił kroku, śpiewać począł i zachodząc ze strony, zrównawszy się z sierotą w przyzwoitéj jednak od niéj odległości, rozmowę zawiązał.
— Czemuto wy nigdy nie przychodzicie na taniec do karczmy?