Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 478.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby nie wierzył temu wdzięcznemu zjawisku, które miał przed oczyma.
Drżącą ręką wziął kubek, a niósł go do ust tak powolnie, jakby mu się nic pić nie chciało; siwek tymczasem nogą grzebał, a Sierotka wąchając obchodził do koła przyjezdnego na psi sposób, starając się poznać nosem z kim miał do czynienia. Znać sledztwo jego nic złego nie okazało, bo wkrótce usiadł spokojnie, i począł tylko w oczy patrzeć podróżnemu!
— Patrzcieno! — to w kubek, to na dziewczynę spoglądając rzekł chłopak — to wy tu mieszkacie??
— A cóż dziwnego mój panie?
— Naprzeciw cmentarza! — mruknął jeździec — a z wami kto? ojciec?
— Nie mam ojca....
— Matka?
— Nie mam matki — westchnęła Marysia....
— To służysz u kogo?
— Nie panie....
— A z kimże tu siedzisz?
— Ot tak, sama jedna!
Chłopak podniósł głowę zadziwiony, a oczy aż mu się zaiskrzyły.