Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 462.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pierwszy zwiastun śmierci chwilowéj ziemi, upadł na skostniałe pola, Marysia powitała go z dziecięcym uśmiechem, nie obawiając się klęsk, które mógł prowadzić za sobą, stękając tylko, że dnie coraz robiły się krótsze.
O! lecą lata, lecą! Czy popatrzysz na człowieka, czy na ludzkość, czy na dziełarąk naszych, jak igła zegarowa wszystko wskazuje znikomość i przelotność pokoleń; kamień tylko posiwiały w sto lat ledwie mchem porasta, ale i on w proch się sypie od spodu i na nim mchy kopią niedojrzane dołki starości.....
Dziéwczę utworzywszy sobie życie, które było zdumieniem otaczających ją ludzi, rosło niepostrzeżenie pod ubogą strzechą, i wyrastało z każdym dniem na śliczną istotę, jakby cudem zrodzoną i dojrzałą w pośród grobów na pustkowiu i odludziu. Krew cygańska nie odbiła się rysy plemiennemi w jéj rysach wdzięcznych i pełnych życia, ale im nadała tylko ogień niewidziany w pośród pospolitego, zamęczonego pracą ludu naszego. Rodzaj ten życia choć zajętego ale odosobnionego, samotnego i zasiedziałego, wpłynął może nie tylko na rozwinienie jéj piękności, ale i na ukształtowanie się