Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 455.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Semenycha dobra i litościwa była w gruncie serca: żal się jéj zrobiło dziewczęcia, łzy ją te poruszyły, odwróciła się do niéj machając ręką:
— Cyt! cyt! — rzekła — ot! widzicie co to ludzie plotą. At! im byle gadać tylko; ja temu nie wierzę, nie wierzę! Nie lubili ojca, nie lubili matki, i tobieby szkodzić radzi... Ja ci to tylko powiadam, żebyś wiedziała co robić daléj... Póki tak siedziéć będziesz sama jedna za oczyma, pleść i wyplatać nie przestaną; im to dziw, że sobie rady dajesz, a drugiemu i zazdrość, żeś do ludzi podobna, że koło ciebie porządnie....
Marysia wciąż płakała, a Semenycha tuliła ją jak mogła: nareszcie sama odstawiła garnek od ognia, dostała miski i łyżki, i nabrawszy strawy posadziła sierotkę za stół do jedzenia, gładząc ją po głowie.
Ta dobroć staruchy ułagodziła cierpienie Marysi, a wnet i rozpytywać poczęła Semenycha o drobne szczegóły jéj życia, o chatę, o gospodarstwo, i dziéwczę rozgadało się powoli, ocierając łzy ciekące jeszcze po twarzy.
Poczęli się schodzić i inni z nabożeństwa; Kasia, Paraska, parobcy, mąż Semenychy, zięciowie