Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 449.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szém zakłopotaniu, przyszła zaraz do siebie, opamiętała się, zwolniła kroku. Aż na cmentarz szli za nią ciekawi. Tu czekając na nabożeństwo, jak to pospolicie bywa, caluteńka stała i siedziała gromada w odświętnych strojach, gwarząc, śmiejąc się, kupiąc w gronka dla rozmowy. Była tu i Sołoducha, i stary Rataj śpiewający wielkim głosem pieśń o poczajowskim obrazie; i Maxymicha, i Filipicha, i dwaj bracia Motruny i stara poważna Semenycha Biłykowa.
Zaledwie się dziewczątko pokazało we wrotach, wszyscy znajomi do niéj przybiegli z pobudzoną ciekawością; a widząc twarzyczkę rumianą, odzież porządną i dziecię jaśniejące wdziękiem, jeszcze się więcéj zdziwili. Ten i ów badać ją począł, dzieci do zabawy wyzywały, dziewczęta poprawiały na niéj pasek kraśny, świtkę i chustynkę, dziwiąc się jak tak do twarzy sama ubrać się potrafiła. Co tam było szeptów, co gwaru, co spojrzeń i pytań! Stare baby zdala ją wzrokiem mierzyły, a jedna z nich odwiodłszy Sołoduchę na stronę, bardzo cicho odezwała się do niéj:
— Czy widzicie?
— A co matuniu?