Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 404.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale na krzyż Pański — zawołała stara — ano podumaj, ano pomiarkuj, jakże to sobie dasz rady?
— A jak my z matką dawały?
— To was dwie było do pracy.
— I dwie téż było do życia; a mnie jednéj czy to tak wiele potrzeba?
— A gdzieżeś ty słyszała, gdzie to widziana rzecz — zakrzyknęła Sołoducha — żeby dziewczyna, i nie dziewczyna, bo taki dziecko, sama jedna sobie żyła i gospodarowała? Taż to nie może być, to nie może być! Jak gospodarz zostanie jedynakiem, to sobie kogoś szuka i znajdzie, a nie dopiéro tak jak ty wyrostek, sierota!
— Wieleto rzeczy matko po świecie nie bywało, a jak pora przyjdzie na nie, to się muszą stać, choć się im ludzie dziwują! — odparła dziewczyna kiwając głową. — Cóż ja na to poradzę żem sama? Matki sobie nie kupić, Pan Bóg ją raz daje, ojca nie wyprosić! Myślicie, że ja tak opuściwszy ręce z głodu umrę?
— To chyba pójdziesz po żebraninie?
— Nigdyśmy nie żebrali i żebrać nie będziemy — zawołała Marysia podnosząc oczy na starą, któ-