Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 304.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miech leżał wywrócony, kowadło było na wozie, narzędzia kowalskie na kupę zwalone; nikt nic nie robił prócz Aprasza i kilku starych bab, krzątających się dość leniwie i kłótliwie koło kociołka. Wszystkiego dostarczano ze dworu, a ufne w opiekę Azy stare cyganki, dokazywały po wiosce, wydzierając co mogły i panosząc się łatwowiernością ludu, z którego się śmiały.
Puza jako nowy pan, nadużywał swéj władzy i swobody świeżo zdobytéj, całe dni nękając Aprasza, lub z fajką w zębach spędzając je u ogniska na drzémaniu.
Gnuśny spoczynek podobał mu się i całéj bandzie, a dzieci nawet korzystały z niego, bezkarnie plądrując po okolicy. Aza, która rzadko i na krótko zaglądała do obozu, nie postrzegła co się tam w nim działo: ale codzień widoczniejszém było, że w krótce zabraknie Aprasza, i Puza nie potrafi rządów w nieprzywykłéj trzymać dłoni.
Tumry przywlókłszy się pod obozowisko, zastanowił się przy werdenie (wozie), pod którym na gołéj ziemi, sparty na żylastém ręku, leżał samotnie opodal od drugich stary Aprasz. Spojrzał na niego spotkały się ich oczy, ale oba byli zarówno nie-