Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 289.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A! a! — patrzajcie! zebrał się na gniéw! — zimno poczęła cyganka.
Ta obojętna odpowiedź jeszcze bardziéj podżegnęła bezsilnego.
— Jeszcze słowo, — rzekł, — a...
— A co? — zapytała Aza.
Pan Adam zatrząsł się od gniewu i chwycił się aż za włosy; nie mógł już nic wymówić, taka nim miotała zajadłość chorobliwa. Potajemnym rzutem oka zmierzyła dziewczyna jego passyę i niebezpieczeństwo na jakie się narażała, jeźli jéj niepohamuje, bo wiedziała już jakim był pan Adam, gdy nagle z apatyi codziennéj wpadł w szał niecierpliwości; powstała więc powoli z uśmiechem, i nic już nie mówiąc, wlepiła weń dwoje oczu czarnych, w które z siebie sączyła jady i uroki.
Nie mógł się im oprzéć pan Adam, bo go ścigały wszędzie i pociągały jakąś niepojęta siłą; chciał wytrwać w gniewie pérzył się i nasrażał, a czuł jak się to rozpryskiwało i uchodziło; nareszcie zwyciężony, rzucił się na krzesło w posępném milczeniu. Cyganka nie mogła pozwolić, by ją tak rychło wygnano ze Stawiska.