Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 270.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ich! Czyżbyś ty nie mógł rozkazać, żeby było inaczéj?!
— Rozkazać ludziom żeby kochali? — z uśmiechem zapytał pan domu — samaż mi powiedz czy można?
— Kochać! nie, ale słuchać powinni! Tyś tu pan: alboż ci nie wolno posłać ich do kowala, jak posyłasz gdzieindziéj?
— Wolno mi, — rzekł Adam — ale na co się to zda?
— Sprobuj!
— Chcesz, sprobuję — odparł młody człowiek i rozkazał nazajutrz przywołać gromadę.
Rzadkato była rzecz rozmowa tego pana z czeladką i ludźmi. Powolny i łagodny do zbytku przez lenistwo więcéj niż dobroć istotną, nie wdawał się wcale w to, co się działo u niego, i nawet w dni uroczyste przyjęcia gromady, rzadko się słowem do niéj odezwał.
Rozeszła się więc wieść zwołania starszyzny po siole, jak nowina niezwyczajna; a Maxym Lach, Skorobohaty i Symiacha, stojący na czele starszyzny, łatwo odgadli o co iść miało. Wieczorem po zapowiedzi atamana, skupili się w tyle za karczmą dla narady.
— To nic — rzekł Maxym — to pewnie cygańska