Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

agaszi boi się ciebie, drży, płacze; odstąp się ku drzwiom.
— A czegóż się boi twoja gadzia? — spytała Jaga, siadając u progu na ławie — alboż nie żona cygana, alboż to my nie swoi, a nawet nie krewni?.... Jabym jéj koło dziecka pomogła, bo ona widzę zacałuje go i zaściska, a poradzić mu nie potrafi.... Toć to moje rzemiosło.... i daj mi Mroden-oro tyle lat żyć jeszcze, ilem ja romów i gadziów dzieci na świat wyprowadziła!
— Nie bój się kochaneczko, — zaczęła po wiejsku ale złamanym językiem, starając się przymilić i głos schrzypły spieszczając, a uśmiech czyniąc łagodnym — a toćto i wielkie panie, i ekonomowe, nawet i szlachcianki, nie jeden raz posługiwały się Jagą! Ja się znam koło dzieci, a tobie to podobno piérwsze, to je niebożątko zamorzysz z wielkiéj miłości.
Powstała chcąc się zbliżyć, ale ruch Motruny rzucającéj się do dziecka, oznajmił jéj, że żadnéj nie przyjęłaby pomocy.
— Słuchaj Jago — rzekł Tumry — możesz inaczéj mnie poratować; weź się, rozpal ognia, nastaw wo-