Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 239.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

myśl, ale sam przeciwko całéj gromadzie, którą zawładła dziewczyna, choć dowódzca nic nie mógł.
W miarę jak się zbliżali do wioski, Aza spoważniała, zadumała się, a strój jéj dowodził, że chciała być piękną: czy dla pana Adama, czy dla Tumrego cygana? — nikt nie wiedział. Aprasz jéj groził, ona się śmiała.
Doszli wreszcie do Stawiska nocą prawie, a cyganka chciała, by obóz rozłożyli w znajomém miejscu na odłogu; ale dados się oparł, i w pustkowiu na dolinie zastanowił werden (wóz) i namiot rozbił.
Aza chciała zaraz lecieć do wioski, ale Aprasz rzucił się do niéj z toporem i pogroził jéj straszliwie, jeźliby się krokiem ruszyła. Stare baby z Jagą na czele powstały wszystkie na dowódzcę, wrzask stał się niezmierny: bo aż do dzieci, cała banda słuchała więcéj Azy niż jego: i przerażony kowal uległ przemocy, bo topór z rąk mu wypadł, a dziewczyna wzgardliwém zmierzywszy go wejrzeniem, zawołała:
— Nie pójdę, bo nie chcę; pójdę, gdy mi się spodoba! Słyszysz, Aprasz! nie boję się ani twych gróźb, ani topora, ani gniewu; a od dziś dnia tyś mi