Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 233.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Tumry nic nie widział, i przyspieszonym, w miarę zbliżania się swego do szatry, lecąc biegiem, jak piorun wpadł pod namiot cyganów.
Stanął przed ogniem, zdawał się przebudzać, krzyknął przeraźliwie, cofnął i padł nieprzytomny o ziemię, jak drzewo wiatrem zwalone.
Od wyjścia swego ze Stawiska, gromadka, którą dowodził Aprasz, przewędrowała wielki kawał kraju i rozmaitych doznała losów; może przypadek, może wola Azy przygnała ją znowu w te strony. Młode dziéwczę umiało tak sterować wszystkiemi, że choć pozornie stary cygan przewodził, ona w istocie i nim i bandą kierowała.
Któż tam wié, co się działo w sercu dzikiego dziewczęcia? Dość, że zwrócili się cyganie ku Stawisku. Czy chciała zobaczyć Adama, czy ciekawą była wiedziéć co się stało z Tumrym.
Po jego ucieczce, po wyjściu ze Stawiska, Aza zmieniła się bardzo; została jéj dawna żywość, ale uciekła wesołość. Pobyt we dworze nauczył ją tęsknić za strojem i zbytkiem, których raz skosztowała.
Źle jéj już było w łachmanach dawnych, w gat’i (koszuli) grubéj, w urakha (płaszczu) z prostego