Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 204.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chce, i gdy mu źle ustąpić się; ale to biéda, że chudy pies najdłużéj żyje: — nie zabiją go dla skóry...
Mówił, garnki pomywał, wodę nastawiał, a niekiedy rozglądał się po chatce i okiem rzucał na Motrunę siedzącą w kącie i odrętwioną.
— A ot i nowiny mamy — rzekł po chwili. — Wy nic widzę nie wiecie, co się na wsi i we dworze dzieje, kiedy się mnie nie pytacie nawet!
— Tak mi z tém, jak bez tego! — odpowiedziała obojętnie kobiéta.
— A może i niebardzo! — przerwał Janek — wszakto pozawczoraj jeszcze nasz pan z za morza powrócił!!!
— Pan powrócił! a pani? — poruszając się z miejsca zawołała kobiéta.
— Poczekajcieno — rzekł Janek — ot zaraz wam powiem jak to było. Trzeba wam wiedziéć, że mnie nigdy na pańszczyznę nie posyłają, bo ekonom takiegoby cherlaka nie przyjął, chyba za dziecko lub babę. Głupi ekonom! nie wié, że ja za dwóch zrobię, choć i na pół człowieka nie wyglądam! Wczoraj posłali mnie za bratowę do młockarni... Otóż wszystkiego się dowiedziałem; byle uszy, to się jest