Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko bednarza, co wozi furami na targ, het! od Piątkówki aż.....
— Mnie już więcéj nie było potrzeba — dodał głupi Janek — zastukałem sobie w główkę i zaraz mi odpowiedziało, że to wasze być muszą. Ale jak zaczęła Naścia gadać i to i owo, a ja z nią śmiać się, a tu nadeszła i Hrycycha, i we troje bajdurzyli, tak i do nocy przebałakaliśmy. Dopiéro ja, żeby nikt nie widział, pociemku wody nabrawszy, przyciągnąłem je tutaj.
— Niech ci Bóg płaci, Janku! Ot i poczęstować cię nie mam czém — rzekła smutnie Motruna — u nas ubogo...
— Co tam dziękować i na co częstować! — rzekł mały potwór — mnie się jeść nie chce, bo wodę piłem! a taki w domu gdy przyjdę, choć łają i wypychają, coś mi w garnku zostawią. Ale u was tu goło, Motruno!
— A zkąd co wziąć? — rzekł cygan. — I to, co widzisz, dwoje rąk robiło, jedne plecy dźwigały;... a teraz coraz to ciężéj, coraz to gorzéj, serce się drze..... Nie wiedziéć już jak radzić!
— Czyto ja tego nie wiem? — odpowiedział Janek po cichu. — Kto jak kto, a ja na to patrzę cią-