Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To, co pozostało Motrunie ze sprzedaży krówki, wychodziło powoli na kupno najpierwszych potrzeb do życia: mąkę, krupy omastę i nieustannie odkrywające się jeszcze nowe w domu niedostatki; ani pomyśléć mogli o przysposobieniu kuźni i potrzebnych do niéj narzędzi z téj odrobiny, którą jeszcze mieli, bo ta musiała być obróconą na pilniejsze wydatki.
Cygan jeszcze jednak nie tracił serca, nie postradał odwagi, a praca nie dawała mu czasu na próżne narzekania i rozpacze. Choć chatka jako-tako zlepioną była powierzchownie, jeszcze w niéj ściel musiał zakładać i lepić, ze szczątków szkła połapanych na śmieciskach, jakie-takie porobić okienka, postawić ławy, stół, łóżeczko. Krzątał się więc nieustannie latając do lasu, a w domu ciosając i przybijając od świtu do nocy. Ledwie im pozostawała chwilka na południową strawę, i spoczynek z rozmową wieczorną.
Motruna także miała co robić? Trzeba było chléb upiec, zgotować jedzenie, i na to wszystko nanosić wody, co najgorsza. Najbliższe źródło było w jarze nad drogą do wioski, o dobre staje od chaty, u brzegów stawu, a do niego trzeba było schodzić